Witam po kolejnej długiej przerwie, ale...koniec roku się zbliża, ciągle jakieś wywiadówki, zebrania, kiermasze szkolne, festyny... doba ma tyko 24 godziny, a ja muszę ją dzielić na trzy szkoły. Można oszaleć. Jeszcze w ogródku trzeba podłubać, żeby rosło. A już dla siebie nie mam ostatnio kompletnie czasu.
Z jednego się ciesze, że chyba będę mogła wrócić do czytania książek. Próbowałam ostatnio i nawet dałam radę.
Ostatnie próby zawsze spełzły na niczym. Literki przeskakiwały, myliło mi się wszystko, jedno zdanie czytałam po kilka razy, a kolejne linijki gdzieś mi umykały ;(
To prawdziwy koszmar, zamiast się relaksować, denerwowałam się jeszcze bardziej, a kilka książek mam nowych , czekają na przeczytanie, i ten żal, że się chce a trudniej zrobić. Jak to się dzieje dziwnie, ze głupkowaty (bo nie napiszę że mądry nigdy w życiu !!! ) lekarz, jednym głupim zdaniem, bo nawet nie diagnozą, a "domniemaniem", potrafi zrujnować człowiekowi zdrowie, życie w ogóle.
Ech...Nie ma co rozpamiętywać, bo się czasu nie cofnie.
Lepiej zmienić temat :)
Moje dzieciaki szykują się już do euro :D
Udało mi się uchwycić ich na zdjęciu w samych nakryciach głowy chociaż.
Justyna wygląda jak wściekły jeżozwierz ...
A tutaj moja Klaudynka przed wyjściem na 18 do koleżanki-
Tez trzeba gonić, żeby zrobić jakieś zdjęcie..
Chociaż to chciały dobrowolnie, tylko zaraz zostało przerobione-
To jeszcze Wam pokaże, jak Nasza psinka lubi wąchać kwiatki ;)
Kilka rzeczy ostatnio zrobiłam, ale pokaże dopiero jak paczuszki dojdą do adresatek. Niestety tyko dwóch :(
Mam na myśli moje candy.
Może nie powinnam się uzewnętrzniać i roztrząsać tego tematu, i tego co mnie boli, ale jednak dotyczy to akurat bloga, więc się wyżalę .
Paczuszki przygotowałam szybciej niż myślałam. Tzn akurat wylosowane zostały Panie dla których dorzucenie przydasi nie sprawiło mi trudności. Ale nie mogłam wysłać od razu bo czekałam na adres jednej z Pań. Chciałam po prostu wysłać razem.
Wiem, ze nie ma nikt obowiązku siedzieć dzień w dzień i pilnować blogów, ale mijał tydzień a tutaj nic. Cisza.
Napisałam na maila, nic, napisałam w końcu na bloga, ze czekam do poniedziałku, czyli wczoraj, i przeprowadzę nowe losowanie. Miałam już iść na pocztę kiedy wyskoczyło mi, ze mam wiadomość. Odczytałam, komentarz z bloga. Od Pani na wiadomość Której czekam, że adres wysłała. A ja nie mam adresu niestety, nie doszedł??
Ponowiłam prośbę. I do dziś cisza.
Jak mam udowodnić że nie przyszło mi na pocztę nic, łatwiej potwierdzić że się wysłało, niż że nie dostało.
Bardzo nie lubię takich sytuacji. Tym bardziej, ze miałam już okazję czytać wiele razy, jak to się ktoś nie wywiązał z czegoś.
A ja mam paczuszkę gotową, zapakowana, i w kopercie, tylko dokąd ją mam wysłać??
Może to nie ładnie że to wszystko opisałam, ale jest mi zwyczajnie przykro, i dziwnie. I jakoś na dzień dzisiejszy odechciało mi się candy które chciałam zrobić.
Nie przygotowałam gwiazdek z nieba, ale chciałam coś dać od siebie. Za to, ze jesteście, zaglądacie.
I teraz mi zwyczajnie głupio.
Przynudziłam dzisiaj. Mam nadzieję, ze wybaczycie.
Zostawiam cieplutkie pozdrowienia, i fotki z tego co wczoraj wieczorem pokazało mi się w ogrodzie :)
A wszystko to sprawiło takie zachodzące słońce.
Ps. Nie udało się zrobić wyraźniejszych zdjęć. Tęcza też już zanikała, zanim doszłam z aparatem.
Miłego wieczorku życzę !!!