Troszeczkę mi się ten post przesunął w czasie. Po części przez minione święta-pt. dzień babci i dziadka.
Wczoraj z okazji święta babci, i ja skorzystałam, mama zaprosiła na niedzielny obiadek swoje wnuki kochane, a z wnukami i ja przybyłam, a co;)
Cały dzień prawie poza domem , więc wieczorem nie miałam już weny na napisanie tego postu.
Ale jak obiecałam kilka dni wcześniej przychodzę by przedstawić Wam nasze nowe kocie państwo.
Całą historię z nimi trzeba zacząć od ich matki.
Jest to kotka naszych troszeczkę dalszych sąsiadów.
Nie są oni za bardzo zainteresowani losem swoich zwierząt bo w domu mieszkają w sumie sami chłopcy, tak więc zwierzaczki pozostawione są same sobie , co za tym idzie przez większość czasu chodzą głodne i zaniedbane.
Kotkę dokarmiają sąsiedzi , podrzucając przez płot jakieś jedzenie no ale sami właściciele nie lubią takiej pomocy i nie pozwalają na to .
Kotka na początku sierpnia miała małe.
Sąsiedzi te co mieli gdzie wydać to wydali. Jedną kotkę wzięła nawet sąsiadka z przeciwka , dwa zostały.
Jednakże, kotka znów spodziewa się małych, więc pozostałe dwa kotki przyprowadzała do nas aż w końcu je zostawiła.
Malutkie były, tak zmizerniałe , ze gdy do nas przyszły wyglądały jakby dopiero skończyły miesiąc a nie pięć.
Dla porównania widziałam też kotkę którą we wrześni wzięła sąsiadka- od tej dwójki była co najmniej dwa razy większa.
I dzisiaj, chociaż one już doszły do siebie i urosły to dalej jest różnica tych dwóch miesięcy normalnego karmienia i ogólnie domowego ciepła.
Na początku nie chciałam ich zatrzymywać ze względu na naszego starszego kocura który na poprzednie nasze pupile reagował dosyć gwałtownie i agresywnie.
Ale nie jest tak źle jak się tego spodziewałam. Bercik jest w stosunku do nich dosyć obojętny, nie charczy ani nie fuczy i nawet nie przeszkadza mu jeść koło nich. Chyba, że się za bardzo zbliżą to dostają ostrzegawczo po uszach ;)
Może zrobił się już stary , albo reakcja jest już inna bo obydwa kociaki to kotki ;)
Ale dosyć pisania już o nich, czas na zdjęcia abyście sami mogli zobaczyć jakie one są kochane.
Z pierwszych dni u nas nie mam zdjęć , te pierwsze są robione tuż przed sylwestrem .
No i nie mogę nie pokazać króla naszego domu-
Bernard we własnej osobie- Na kolanach u ulubionego Pana ;)
I w trakcie udawanych wędrówek-
I jak się Wam podobają nasze koteczki ??
Bardzo podobają mi się Twoje kotki. Milusie są. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na candy Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za zaproszenie :)
UsuńALE SŁODKIE :) ja miałam w swoim domu rodzinnym chomiki i świnkę morską, chciałam tą ostatnią kupić mojemu synkowi po latach i w sumie kupiłam, ale dostałam taką alergię, że szok i musiałam wydać.... ;( moja siostra miała królika, ale tyle szkód jej narobił, że też go oddała... już nie mam ochoty na żadne zwierzęta, chyba, że rybki...:d
OdpowiedzUsuńJa też mam alergie :( ale dom jest duży, kociaki Noe śpią z nami w mieszkaniu więc daję radę. Najgorzej się czułam jak Czipsa musiała spać w domu,na sam.koniec jej rekonwalescencji już prawie na oczy nie widziałam bo u mnie dodatkowo występuje alergia skóra i kumuluje się w okół oczu :( kocham zwierzęta ale w granicach rozsądku.
UsuńCudowne, milusie koteczki:)) mnie też odwiedzają maluchy sąsiadów i moje kotki dzielą się z nimi zawartością misek:))
OdpowiedzUsuńDobrze mają ci koci sąsiedzi :) pozdrawiam Anitko :)
UsuńSłodziaki!Szkoda że nie mogę mieć futrzaka.Fajnie że przygarnęłaś te maluchy -miały szczęście.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, ale bardziej moje dziewczyny. To są prawdziwe kociary.
UsuńPiękne kociaki :) fajnie, ze są ludzie z dobrym sercem :)
OdpowiedzUsuńLepiej by było jakby właściciele zwierząt nie krzywdzi ich w taki czy inny sposób. Wtedy nie trzeba by było spieszyć z pomocą :( a świat byłby lepszy
UsuńUrocze, chociaż ja mogę je tylko podziwiać na obrazku lub u sąsiadów;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edytko:)
Pozdrawiam również Aniu :)
UsuńŚliczne kociczki :) Bardzo dobrze, że daliście im dom Edytko. Mają teraz cieplutko, brzuszki pełne i kochających ludzi :) Żal mi tylko tej kotki sąsiadów...pewnie jeszcze niejeden raz będzie miała kotki...biedna.
OdpowiedzUsuńEwuniu wiem, że sąsiedzi zgłosili i kotkę i psa do naszych weterynarzy. Nie wiem tylko czy już byli czy nie, ale na pewno się dowiem, bo wiele osób zainteresowanych pieskiem bardziej ale myślę że i kicia skorzysta.
UsuńKoteczki są przecudne i jakie fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńI jakie łobuzy :)
UsuńCudowne! Chrupek, Scrapka, Mulinka i Pyza przesyłają mruczenie :)
OdpowiedzUsuń