Strony

niedziela, 11 października 2015

Jeszcze niedzielny post...

Witam o tej późnej porze, zacznę od podziękowań za te przemiłe komentarze jakie u mnie zostawiłyście pod poprzednimi postami, i ogromnie się cieszę, ze się Wam podobają moje prace, nawet te niewydarzone.

Miałam post napisać wcześniej, ale nie mogłabym się skupić na tym co piszę, bo oglądałam mecz, po wygranej uszło ze mnie powietrze, schudłam dzięki temu ileś tam kilo, zmieściłam się w fotelu, nawet jest mi wygodnie, mogę pisać...
Wcześniej byłam napompowana adrenaliną jak balon, i to taki ogromny, latający... obciążeń nie potrzebuję, moje kości i reszta mnie skutecznie blokuje odlot ;) Inaczej fruwałabym z radości pod sufitem. Rzecz jasna z radości, zę wygraliśmy mecz, a nie że tak mnie rozdęło.

No i nie wiem co mam takiego, ze zanim dojdę do sedna to muszę wypisać tutaj stek bzdur...

ech... życie...

No to tak. Jak wiecie, dodałam wczoraj pościk z fioletami - świeczniczek który zrobiłam specjalnie by wziąć udział w Cyklicznych kolorkach, ale..
no jest ale.. zrobiłam bowiem wcześniej coś innego, z tym , ze nie myśląca trąba- czyli ja- nie doczytała dokładnie, ze nie wolno użyć czerwonego koloru, no i użyłam, a jakże. Na szczęście w porę się zreflektowałam, ze coś mi się tam rzuciło w oczy, niestety nie dotarło do mózgu i nie zagnieździło na dłużej.
Przeczytałam jeszcze raz...no i wiedziałam, zę trzeba zrobić coś innego.

A to co było przedmiotem stworzonym pierwotnie prezentowało się tak-


również ujęć milion pięćset...bo fiolet wiadomo, mało komunikatywny z obiektywem aparatu :(

Tak się prezentuje w domu, w ciągu dnia-


tak na dworze w blasku słońca-


Tak na dłoni, wieczorową porą przy blasku żarówki- kolor zbliżony w 90%  do rzeczywistego-



Tak we włosach młodszej córki


Kwiatuszek właściwie sama sobie wymyśliłam, tak na 80% bo nie mogę powiedzieć że na 100% kto wie, czy juz gdzieś taki nie powstał, ja go widziałam i przypadkiem się zatrzymał w mojej pamięci.

Zrobiłam go z organzy, z 4 warstw na jeden płatek, żeby był sztywniejszy.

No i to by było na tyle pisania na dziś. Czas do łóżka.

Pozdrawiam cieplutko i znikam...






24 komentarze:

  1. Przecudowny kwiatuszek Edytko, jestem nim zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny kwiatek:) Kiedy zrobisz kursik na niego?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wiele kursiku nie trzeba robić, głownie chodzi o to, ze potrzebna jest lutownica, by go zrobić ;) Ale chętnie pokażę jak się go tworzy.

      Usuń
  3. Śliczny kwiatuszek :)
    Meczu na szczęście nie oglądałam ;) Nigdy się takich rzeczy w naszym domu nie ogląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A u mnie w domu od kiedy pamiętam oglądało się mecze, i inne rozgrywki sportowe :)

      Usuń
  4. Śliczny kwiatek:-) no właśnie poprosimy kurs:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kwiatuszek, jak malowanie, świetnie się prezentuje w każdym ujęciu.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny kwiatuszek :) Ja też się piszę na kursik :-D Pozdrawiam serdecznie i cieplutko (wbrew temu co za oknem) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kursik chyba muszę zrobić skoro już we trzy się domagacie ;) Pozdrawiam również cieplutko :)

      Usuń
  7. kwiatuszek super

    jesli chodzi o zdjecia to doradzam nie robic w pelnym sloncu. na dworku w cieniu wychodza i lepiej doswietlone (bez przeswietlen zdjecia) i kolory tak nie uciekaja. sztuczne swiatlo wiadomo. a najladniej w kontrascie tak jak na zdjeciu coreczki.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Świecznik robiłam też na dworze, nie w słońcu, i też nie wyszedł tak jak powinien ;) Z fioletowego wyszedł mi niebieski. Pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń
  8. Rozwalił mnie teksto mieszczeniu się w fotelu ;D

    Dopisuję się do petycji o kursik...

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny ten kwiatek :) Może mieć wiele zastosowań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Moja mama juz takiego chce srebrnego, jako broszkę do czarnej sukienki ;)

      Usuń
  10. Ale cudeńko!!! Najpiękniej prezentuje się we włosach córki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny kwiat :) Przypomniał mi czasy, gdy w moich kokach i plecionkach z włosów podobne sie zagnieżdżały :)
    Pozdrawiam Edytko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej nosiłam kokardy :) Ale moja mama takie kwiaty miała w formie broszek, lub na aksamitkach wiązanych na szyi :D Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń

Dziękuję za każde słówko :*