Jak na chwilkę usiadłam rano do wstążek to ta chwila trwała cały dzień. Dzieci ugotowały obiad, posprzątały, zrobiły kolację, posprzątały, a ja tak przedłubałam cały dzień, nic mi nie szło, płakać mi się chciało, wstążki nie chciały słuchać, nożyczki wypadały z rąk, gubiłam igły, a nitki się plątały, ale oswoiłam bestię przełykając łzy, zaciskając zęby co by nie wyrażać na głos miotających mną uczuć i... zrobiłam.
Filiżanka już poleciała do szwagierki, i mam nadzieję ze się chociaż trochę spodoba.
Rano zrobiłam jeszcze jako takie fotki, bo nawet dzisiaj telepało mnie na widok tego niesfornego stworka
Dekoracja filiżanki też nie należała do najłatwiejszych, bo klej na gorąco po wyschnięciu odpadał, ech....dała mi w kość ta filiżanka.
A miałam wczoraj napisać całkiem inny w temacie post.
Mianowicie o moim mężu i jego koleżankach z pracy...
Ale to już chyba jutro, bo dzisiaj ciężko skupić myśli.
Jeszcze odwiedzę Wasze blogi, popodziwiam prace, a później trochę zregeneruję się psychicznie i wracam do wstążeczek, mam nadzieję, że pójdzie mi lepiej niż wczoraj. Mam do zrobienia kilka ozdób do włosów a to jest przyjemna praca :D
Cudne kolory- podoba mi się bardzo, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Pozdrawiam wzajemnie :D
UsuńŚliczna dekoracja
OdpowiedzUsuńOby ta do której ta filiżanka leci, też byłą takiego zdania...
UsuńŁzy czasami są wskazane, nie powstrzymuj tego.
OdpowiedzUsuńKwiatki w filiżance wyszły świetne, a że robota Ci nie szła; tak bywa w życiu. Zaciskasz zęby i przesz do przodu, nadejdzie spokojny czas, który te łzy złości czy żalu ukoi. Nie możesz myśleć pesymistycznie, wokół jest tak pięknie, dzieciaki pomagają, masz swoją pasję, zajmij się tym co radość daje, smutkom powiedz precz. Niechaj zaświeci słoneczko nad strapioną główką.
Zgubiłaś jedną niedzielę, będą następne, bardziej wesołe.
Pozdrawiam Edytko.)
Danusiu ja tak mam kiedy muszę robić coś na co nie mam ochoty, wtedy wszystko leci z rąk, a że muszę to robić, chcę jak najszybciej mieć za sobą i wtedy jest odwrotnie do zamiarów :( Ale na szczęście teraz wracam do przyjemności ;) Pozdrawiam Ciebie wzajemnie :D
UsuńOch Edytko, czemu Ty płakałaś, no chyba dlatego, ze filiżanka wyszła Ci wspaniale. Różyczki są jak żywe. Za bardzo się przejmujesz, a nie warto, bo wszystko co robisz jest piękne. Poproszę o więcej tak cudnych prac do oglądania i podziwiania.
OdpowiedzUsuńIza wiesz czemu płakałam, i miałam rację, szkoda było mojej pracy :(
UsuńCzasem jest właśnie taki kiepski dzień ze nic nie idzie i lepiej odłożyć wszystko zrobić kawę i położyć się pod kocem z książka.
OdpowiedzUsuńMasz rację, czasem lepiej odłożyć i przeczekać, ale jak muszę coś zrobić to właśnie tak jest, ze pod przymusem mi nie wychodzi a chcę to mieć za sobą, i wpadam w błedne koło :(
UsuńJestem zachwycona bukiecikiem w fliżance! Pal sześć niedzielę skoro takie cudo stworzyłaś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję pięknie :) Niestety jak już wiem, tej dla której robiłam ta filiżankę się nie podobała, więc łzy jak najbardziej uzasadnione były, czułam z góry
UsuńŚliczne różyczki :)
OdpowiedzUsuńA na płacz szkoda życia!
Różyczki w filiżance wyszły fantastycznie ... i o co Ty płakałaś, dzieci godnie Cię zastąpiły.
OdpowiedzUsuńEdytko, a próbowałaś układać na gąbce do kwiatów. Ja jak robiłam z krepiny to owijałam drucikiem i wtykałam w gąbkę florystyczną a potem do koszyczka.
Pozdrawiam:)
Danusiu do filiżanek używam połowy kuli styropianowej, a do doniczek używam właśnie gąbek :D Jutro pokaże moje słoneczniki :D Też są właśnie na druciku w gąbce, ja jeszcze drucik smaruję klejem.
Usuńwspaniałości
OdpowiedzUsuń