Obserwatorzy

czwartek, 31 stycznia 2013

Pamiątka na rocznicę ślubu

Dziś mija dokładnie 15 lat od dnia kiedy moja mama ponownie wyszła za mąż. Zleciało jak z bicza strzelił, najważniejsze  ze jest szczęśliwa, i że są w siebie z mężem wpatrzeni jak w dniu  ślubu. Dzisiaj to sie już coraz rzadziej zdarza.

Zrobiłam dla jubilatów matrymonialnych taką maleńką haftowaną pamiątkę-




Mam nadzieję, że będzie się im podobała :)

W niedzielę na uroczystym obiedzie ją dostaną ;)

wtorek, 29 stycznia 2013

Kołnierzyk frywolitkowy

Zrobiłam kolejny kołnierzyk dla mamy. Nie wiem który będzie odpowiedniejszy... Ten dzisiejszy, czy ten \ kolnierzyk  który pokazywałam w przedostatnim poście  -  zobaczę jak już będę miała jej go dać.








Kompletuję dla mamy upominek wspominkowy :)

Zrobię foteczki jutro i Wam pokażę :)

Dzisiaj już znikam, zostawiam pozdrowienia i podziękowania za wszystkie komentarze.

środa, 23 stycznia 2013

Tak bardzo mi smutno :(

Miałam dzisiaj pokazywać serwetki walentynkowe, ale zmieniły się plany. Jest mi tak źle, co sobie myślę to łzy same się cisną do oczu :((

Wspominałam już kilka razy na blogu o moich zwierzakach- psinka Chipsa i kociaki- Bert, Lisek i najmłodszy Heike... I niestety od dzisiaj zmniejszyło nam się to grono.

Nie ma już z nami Liska.



Najbardziej boli fakt, ze to ludzie się przyczynili do tego. Ale jak im udowodnić?? No nie ma jak :(

Pod koniec listopada nasz Liseczek nie wrócił na noc do domu, a to się nigdy wcześniej nie zdarzyło. zaczynały się już wtedy przymrozki, dzieci biegały p okolicy, wolały szukały, dzień po dniu, Rozpytywały sąsiadów  nikt nic nie wiedział. Uznałam, ze po prostu ktos go zabrał do samochodu i odjechal. Bo to taki kociak sredniej wielkości, i moglo to  być mylące, ze ma dopiero kilka miesięcy a nie ponad rok.

Nadzieję już traciłam, ale dzieciaki wciąż chodziły, wołały. Spadł snieg. Już doszliśmy do wniosku, że jesli gdzieś był zamknięty, to teraz na pewno już nie żyje.Tym badziej, ze już upłynęły 3 tygodnie od kiedy wyszedł z domu.

I w środku nocy, obudziło mnie ciche miauczenie kota, myślalam, ze któreś z tej dwójki wyszło na dwór, a byłam pewna, ze są w domu. Musiałam przetrzeć oczy, bo nie dowierzałam w to co widze, te białe łapki mial tylko Lisek. Wpadł do mieszkania, radośc ogromna. dziewczyny się obudziły. kociak biegał po mieszkaniu jakby chciał sprawdzić czy wszyscy sa, i dopiero wtedy zauważyłyśmy, ze cos jest nie tak. Dziwnie chudy byl, ogon wlókł po ziemi, i tylne łapki jakby nie potrafily utrzmac równowagi. Bylo to tak dziwne- polowa zdrowa, a tył jakby sparaliżowany, a raczej  bezwładny. Myslelismy, ze coś go przygnitło, że moze samochod go potracił... gdyby chociaz tak było. Okazało się, ze bestie, bo ludźmi ich nie nazwę zrobiły sobie wiatrak z kota, trzymając za ogon kręcili nim młynki... Doszedł jakos do siebie i wrócil do domu. wiem skąd, bo dzięki temu że snieg padał, mozna było po śladach dojść. Ale cóż z tego.

Najwazniejsze, ze wrócil. jadl, pił, spał, i jakby wracal do zdrowia. Ogon dalej wlókł za sobą, ale juz nie był taki chorobliwie chudy. Nie kontrolował wypróżnień, ale i z tym bylo coraz lepiej i lepiej. Ostatnio skakał już, biegał, łasil się, jak zawsze. Bo zawsze był skory do pieszczot, najbardziej z calej trojki naszych kotów. Miałam nadzieję, że wróci wiosna, będzie się wygrzewał na słońcu, i wszystko będzie dobrze...tak... Byłoby gdyby w sobotę nie wróciły wandale samochodem :( cała noc pies ujadał, ale do głowy mi nie przyszło, ze znów piją w tym opuszczonym domu koło nas. W sumie dopiero dzisiaj się dowiedziałam, ze byli. w niedzielę Lisek wszedł do domu, i dzieci od razu zauważyły, ze wyglądał jakby znów zapadł się w sobie. Przeleżał cały dzień, ale jeszcze jadł, w poniedziałek już nie chciał jeść  tylko pil, i cały czas leżał. Leżał, i leżał...Aż zasnął na zawsze.


Wiem, że zawsze żal każdego zwierzaczka, ale różnie odchodzą, znikają, są schorowane lub stare. A tutaj po prostu przez bestialstwo ludzi. Chociaż nie wiem, czy można nazwać ich ludźmi.

Tylko kilka zdjęć nam zostało i wspomnienia :(























wtorek, 22 stycznia 2013

Płynie czas, liczę dni co minęły daremnie...

...nie wiem skąd znana mi, ta melodia gra we mnie...

Minęły święta, minął Sylwester.. minęło tyle dni tego Nowego Roku, a ja jakoś nie mam weny, żeby wejść na bloga, napisać coś, a przecież mam co pokazać  bo nie siedziałam bezczynnie (robótkowo) a jakoś zaczynam i na chęciach się kończy. Zaczynam przeglądać Wasze blogi, z bloga na bloga i tak mija czas, zanim się obejrzę, to znów nic nie napisałam.
Widziałam tyle podsumowań Waszych prac ubiegłorocznych  tez chciałam takie podsumowanie zrobić, i  wyszło jak zawsze- czyli nic.

Ale dzisiaj koniec z tym!!! Nie pokażę wszystkiego na raz, bo muszę się zmobilizować  i zacząć pisać regularnie, coś zatem trzeba zostawić "na zaś".

Powinnam pokazać co zrobiłam najpierw, ale pokaże od końca moje dłubanki:)

Ptaszki ćwierkają, ze kołnierzyki znów są w modzie, dlatego wydzióbałam najpierw jeden-






a skoro się spotkał z  aprobatą otoczenia, to powstał i drugi -





I z tego rozpędu robię teraz jeszcze trzeci.
Wczoraj zaczęłam i jeszcze wiele nie mam. Ten drugi chcę dać mamie w prezencie, chyba, że ten który dopiero robię bardziej mi się będzie podobał. mam czas do 2 lutego :)
Przy okazji powstaje tez dla mamy obrazek na rocznicę ślubu. Raczej nie jest to typowy rocznicowy upominek, ale jakoś tak mi przypasował , spodobał się i robię.

Pokaże jak skończę :)

I chyba na dzisiaj to tyle.

Aha !  
Dziękuje Pięknie za wszystkie życzenia świąteczne i Noworoczne!!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...