Obserwatorzy

czwartek, 28 stycznia 2016

Filiżanka w komplecie że świecznikiem

Dzień dobry. Dziś wpadam dosłownie na moment. Ledwo żyję muszę przyznać. Dziękuję Wam za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia. Taka kumulacja ciepła powinna zdziałać cuda. Wczoraj skończyłam taki komplecik. Dziś dzieci pobiegły wysłać,  bo ja nie jestem w stanie. Foteczki pokazuję, i znikam. Pozdrawiam serdecznie :) 










 
 

środa, 27 stycznia 2016

Działam dalej...

No i stało się...  Jak to mawiają w reklamach Tv choroba przyszła niespodziewanie.  Nie wysłała telegramu. Nie napisała SMS,a nawet nie zastukała w drzwi i nie powiedziała uprzejmie  - to ja! Grypa. Wpuścić mnie? A skąd, bezczelnie wtargnęła i mam. Cały zestaw za darmo. Boli gardło. Boli głowa. W kościach łamie. Z nosa cieknie... Nic tylko możecie mi zazdrościć .. do tego mam podwyższoną temperaturę która zapewne rośnie dalej by osiągnąć punkt kulminacyjnym i całkowicie zwalić mnie z nóg . Zatem nie przedłużający pókim przypomna (tyle o Ile) pokazuje co uczyniłam ostatnio.




Pomiędzy szarymi różyczkami, znalazły się takie jeszcze maleńkie białe różyczki :D


Zdołałam opublikować posta bez dodania zdjęć, tera mam nadzieję, ze już będzie dobrze. Czas do łóżeczka ... 

Zdrówka Wam życzę Kochani :* 

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Dzieci powiedziały- Nicolka i Bogusia, i tak zostało...

Witam w poniedziałkowy wieczór.
Troszeczkę mi się ten post przesunął w czasie. Po części przez minione święta-pt. dzień babci i dziadka.
Wczoraj z okazji święta babci, i ja skorzystałam, mama zaprosiła na niedzielny obiadek swoje wnuki kochane, a z wnukami i ja przybyłam, a co;)
Cały dzień prawie poza domem , więc wieczorem nie miałam już weny na napisanie tego postu.
Ale jak obiecałam kilka dni wcześniej przychodzę by przedstawić Wam nasze nowe kocie państwo.

Całą historię z nimi trzeba zacząć od ich matki.
Jest to kotka naszych troszeczkę dalszych sąsiadów.
Nie są oni za bardzo zainteresowani losem swoich zwierząt bo w domu  mieszkają w sumie sami chłopcy, tak więc zwierzaczki pozostawione są same sobie , co za tym idzie przez większość czasu chodzą głodne i zaniedbane.
Kotkę dokarmiają sąsiedzi , podrzucając  przez płot jakieś jedzenie no ale sami właściciele nie lubią takiej pomocy i nie pozwalają na to .
Kotka na początku sierpnia miała małe.
Sąsiedzi te co mieli gdzie wydać to wydali. Jedną kotkę wzięła nawet sąsiadka z przeciwka , dwa zostały.
Jednakże, kotka znów spodziewa się małych, więc pozostałe dwa kotki przyprowadzała do nas aż w końcu je zostawiła.
 Malutkie były, tak zmizerniałe , ze gdy do nas przyszły wyglądały jakby dopiero skończyły miesiąc a nie pięć.
Dla porównania widziałam też kotkę którą we wrześni wzięła sąsiadka- od tej dwójki była co najmniej dwa razy większa.
I dzisiaj, chociaż one już doszły do siebie i urosły to dalej jest różnica tych dwóch miesięcy normalnego karmienia i ogólnie domowego ciepła.

Na początku nie chciałam ich zatrzymywać ze względu na naszego starszego kocura który na poprzednie nasze pupile reagował dosyć gwałtownie i agresywnie.
Ale nie jest tak źle jak się tego spodziewałam. Bercik jest w stosunku do nich dosyć obojętny, nie charczy ani nie fuczy i nawet nie przeszkadza mu jeść koło nich. Chyba, że się za bardzo zbliżą to dostają ostrzegawczo po uszach ;)
 Może zrobił się już stary , albo reakcja jest już inna bo obydwa kociaki to kotki ;)

Ale dosyć pisania już o nich, czas na zdjęcia abyście sami mogli zobaczyć jakie one są  kochane.


Z pierwszych dni u nas nie mam zdjęć , te pierwsze są robione tuż przed sylwestrem .








No i nie mogę nie pokazać króla naszego domu- 
Bernard we własnej osobie- Na kolanach u ulubionego Pana ;)


I w trakcie udawanych wędrówek-


I jak się Wam podobają nasze koteczki ??

piątek, 22 stycznia 2016

Styczniowa biel u Danutki

Witam cieplutko Dzisiaj też będzie króciutko,

Właściwie to mam dylemat. Zrobiłam takiego łabędzia głownie z myślą o wyzwaniu u  Danutki Pamiętałam ze w styczniu króluje  być biel w połączeniu z szarym lub beżem... Biel uwielbiam, kojarzy mi się z delikatnością, niewinnością, z białym puchem...mogłabym pisać i pisać. A teraz akurat otacza mnie taki biały puch w postaci śniegu... 

No ale teraz nie wiem czy tego beżu który imituje dziób mojego tworka nie jest zbyt mało, Płatki z którego są zrobione jego skrzydła wypełnia taka blado szara  organa i nijak na zdjęciu tego nie widać, bo więcej odbiera białego od wstażki niż oddaje własnego kolorku. No ale zrobiłam, więc  wyślę go w paszczę Stefana, i zaczekam co powie Danutka. W razie czego będę robiła coś innego.
Nie ma zatem się co rozpisywać, dodaję banerek do wyzwania , foteczki...i drżę z niepokoju co dalej ;)


Raz kozie śmierć ;)







A tutaj łabędź odpływa zażenowany swoją nadmierną bielą....





czwartek, 21 stycznia 2016

Pierwsze wyzwanie kwiatowe w nowym roku...

Witam :) I już jestem :D Sama siebie dzisiaj zadziwiłam, że tak szybko mi się udało, no mam nadzieję, ze się udało, a nie jest to tylko moje wyobrażenie na ten temat :D Ocenę pozostawię Wam .

Agatka z bloga Kreatywny bazarek ogłosiła wyzwanie kwiatowe na styczeń- gwiazdą wyzwania w styczniu jest anturium


Wstałam dzisiaj, popatrzyłam na te moje wstążeczki, niteczki, jak się za nie zabrałam, to i bez kleju na gorąco udało mi się stworzyć coś, co według mnie można przemycić żabci w gardełko, i chyba przełknie ;) Więc dodam, banerek, dodam foteczki, i polecę przemycać,  myśląc jaki te moje szybkie dzieło dostanie werdykt od szefowej- czy dobre, czy też nie :D

Banerek to wyzwania -


A to już moje wstążkowe anturium  -










A teraz krytykujcie ;)

Pozdrawiam cieplutko , idę zwiedzać blogi, a potem oddać się słodkiemu lenistwu ...jak się uda ;)


Dawno mnie nie było...

No i cóż mam napisać, jak temat mówi już tak wiele :(
Jakoś tak wszyło, że miałam napisać, i się tak zbierałam, raz, drugi , trzeci...aż się nic nie napisało, czas minął, i jestem w kropce. Co mam napisać dzisiaj??

Przede wszystkim chyba to, ze musiałam odpocząć. Jakoś tak od wszystkiego. Ta wymianka na Fb dała mi popalić, a raczej już później jej konsekwencje, które się ciągnęły jak...lepiej nie napiszę.

Nie miałam ochoty nic robić, kompletnie nic. Jak pisałam dostałam od dzieci książki pod choinkę, zaczęłam czytać na nowo, na spokojnie, i pomogło.

Wezmę też udział w wydarzeniu- Przeczytam 52 książki w 2016 roku 

Od Nowego roku przeczytałam dwie -

1. "Depozyt" - Joanna Chmielewska

2.. "Lądowanie w Garwolinie"- Joanna Chmielewska

Postanowiłam, ze rok 2016 będzie dla mnie rokiem z książką Pani Joanny, i te 52 książeczki ( a może nawet więcej, na pewno więcej) będzie jej autorstwa. No chyba, ze mi się znudzi, i przeczytam coś innego... To  oczywiście żart, nigdy mi się nie znudzi :D


Skoro mam się odstresować, dojść do siebie psychicznie to nic mi tak dobrze nie zrobi jak to co kocham czytać.

Niestety sen z powiek mi spędzała, a poniekąd też była głównym powodem  , że nie miałam już sił i weny na pisanie postów blogowych była pamiątka komunijna.

Mało, ze nadgarstek odmawiał posłuszeństwa, to kretyńsko wymyśliłam sobie robić tą i tak  maleńką pamiętkę na kanwie 20, jedną nitką...
Koszmar...W tych szarościach za oknem, wiecznie przy włączonym świetle, bo przecież jak zaświeciło słońce, to oślepiało dla odmiany , masując nadgarstek  i zdrętwiałe palce udało mi się skończyć i chyba chwilowo dam sobie spokój z haftami, a już na pewno z takimi pt."robię bo muszę"

Będę robiła tylko to pt."robię bo chcę", ale to też nie prędko :(  Jednak nadgarstek rwie jak szatan, nawet teraz kiedy stukam na klawiaturze :(

Metryczka prezentuje się tak -



Dzisiaj miałam wrócić do tworzenia ze wstążek, od razu mówię, zrobiłam tyle, ze je wyciągnęłam. A to już chyba pierwszy krok jutro postaram się zmobilizować, zrobić drugi...wyciągnę pistolet z klejem i nożyczki ;) Będzie dobrze.

Tym bardziej, ze zaraz powędruję zapisać się na wyzwanie kolorystyczne, i kwiatowe, a to zobowiązuje- coś trzeba zrobić :D A, ze to co zrobię zostanie dla mnie, więc tym chętniej będę brała udział, noo, może też coś kiedyś na jakieś candy, może będziecie chętni  ?? ;)

I co jeszcze chciałam  napisać, to to- ze juz od ponad miesiąca planowałam tego posta, i planowałam, i z planów wyszło tyle co nic.

Zdradzę, ze od 5 tygodni mamy w domu dwóch nowych mieszkańców :D Rodzeństwo kociaków- mniemamy, ze są to dzieciaczki naszego zaginionego latem kotka, ale o tym napiszę osobno, bo cała historia na to zasługuje. 

Dzisiaj będę już kończyła, jak na mnie ( w ostatnich dniach, bo wiadomo, ze na ogół jestem pisemna gaduła ) to dużo napisałam.

Pozdrawiam cieplutko, i wybaczcie mi tą nieobecność na moim blogu i na Waszych :* 


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czas laby minął...

Po odpoczynku jaki sobie zaserwowałam od czasu świąt, czas wrócić do pracy. Dzieci do szkół a ja... na początek do wstążek.
Na rozgrzewkę bardzo skromnie, bo taka zwykła opaska dla córci kuzynki.








Dziękuję pięknie za komentarze które zostawiacie, mam nadzieję, że i ta opaska zasłuży na jakieś ;)


Pozdrawiam cieplutko :D 

sobota, 2 stycznia 2016

Jeszcze ostatnie zaległości grudniowe... czyli cz3.

No to mamy Nowy Rok 2016...

Witajcie Kochani, Kochane :D

Czy ten nowy rok będzie lepszy od minionego?? Oby. I tego "oby" trzeba się trzymać jak rzep psiego ogona.

A ja jeszcze Was ponudzę czymś co już dość dawno mogłam, i powinnam nawet pokazać, ale cóż...czasu ciągle brak.

Pamiętacie może co przywiózł mi mąż jesienią ???  Kto nie pamięta- pisałam o tym TUTAJ

Wiem, ze na zdjęciach wyglądało wszystko super, ale niestety nie można było tego dotknąć, szczególnie właśnie długiego świecznika, czy też pochodni...  dłonie w momencie dotknięcia  przywdziewały kolor miedzi, zostawał na nich proszek skruszonego metalu zeżartego przez rdzę. Jeszcze trochę i to wszystko  by się rozpadło.

A tego na prawdę bym nie chciała.

Po kilkakrotnym ścieraniu, łataniu dziur ( łatanie na siebie wziął Adrian, nie wiem nawet jak to zrobił, ale dziury zniknęły) ponownego ścierania i szlifowania, potem malowania moje cuda dzisiaj prezentują się tak -






















Przydałoby się też prostowanie tu i ówdzie, ale zachodziła obawa, ze może popękać i jasny ... coś tam coś tam... trafi wszystko, a ja się chyba zapłaczę. 
Więc różne wygięcia, zagięcia zostały, ale może to i lepiej. Ja w każdym razie się ciesze, że mam te cudeńka które szczególnie w okresie świąt , tych migających lampek, świec, tworzą  super klimat.

Osobiście wolę migające świecę niż migające choinkowe lampki, ale jeszcze muszę z tym wytrwać do Kolędy...a potem fruu zostaną same świeczki, świeczniki i ogromna ulga, że choinka jest już przeszłością  :D Za rok nie ubiorę dopóki nie będę miała takich światełek do zawieszenie które usatysfakcjonują moją skołataną duszę, i oczy, i nie będzie wrzało we mnie i buczało mocniej niż gotująca się w garnku wigilijna kapusta z grzybami i grochem .

Koniec !!!

Teraz tylko gorąco dziękuje za życzenia Noworoczne. 
Zostawiam pozdrowienia i uściski dla Wszystkich którzy zaglądają w skromne progi mojego bloga, i żegnam się na dziś z cichutką nadzieją, ze i w tym roku nie zapomnicie wpaść, i chociaż od czasu do czasu zostawić jakieś miłe słówko pod moimi postami.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...