Okazuje się, ze zatrzymałam się na mojej hafciarskiej wiośnie ubiegłego roku, więc kontynuuję...
Robiłam pamiątkę komunijną dla syna mojego stryjecznego brata
(jest takie słowo jak stryjeczny bratanek?? )
Zmieniłam sobie całkowicie kolory, oryginalne strasznie mi się nie podobały, za to w tej kolorystyce bardzo przypadły mi do gustu, jednak jak to ja, ofiara losu i zaników pamięci, nie zapisałam sobie jakimi mulinkami obrazek xxxx i teraz mnie zżera od środka moja własna głupota, i lenistwo- co tu dużo mówić. Koniec pisania , pamiątka prezentowała się tak-
Tak zaczęłam w oryginalnych barwach- dla porównania-
Wzór jest specyficzny, a kolory na buzi chłopca wychodziły plamiaste, na zdjęciu tego nie widać, z resztą miałam zrobiona już całą twarz, i wyglądała jakby warstwami ściągano z niej skórę żywcem :(
Miałam też specyficzne zamówienie...
Babcia zamówiła pamiątkę na chrzest młodszej wnuczki, i na urodzinki starszej- obie uroczystości wypadały tego samego dnia.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, z tym, ze poraziły mnie imiona jakie miałam wyszyć, ale cóż babci się podobały, a grunt żeby ona zadowolona była. Wybrała również kolorki na metryczkę-
Kiedyś robiłam już taką metryczkę- w innych barwach że tak powiem ;)
Chyba na dzisiaj wystarczy , bo znów mi się zrobi post tasiemiec...
Pozdrawiam cieplutko i znikam do jutra :D
Piękne pamiątki, faktycznie lepiej się prezentuje pamiątka komunijna w tych kolorkach.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń