Kochane moje... Bardzo Wam dziękuję, za komentarze, i w ogóle, mam nadzieję, że w dalszym ciągu nic się nie zmieni.
Przepraszam, ze mnie u Was nie ma, ale...
Jakiś czas temu (dokładnie jesienią ) postanowiłam wyjechać z kraju. Na kilka lat, na stałe, nie wiem jak będzie, Ale dłużej tutaj nie wytrzymam, z każdym dniem utwierdzam się w tym postanowieniu, i chciałabym wyjechać już- biorąc pod uwagę to co się u nas dzieje dodatkowo (mam na myśli cały kraj) , to mam córki - chciałabym żeby mogły o sobie decydować. Mam też syna- którego wychowuję nie po to by walczył na jakieś wojnie, nawet i domowej, bo kto wie co tutaj się może dziać, przez przerośniętych ambicjami...nie napiszę lepiej więcej , bo zaraz mi ciśnienie skacze.
Tak, czy siak- jadę jutro, tylko na miesiąc- do Ariana. Dowiemy się co trzeba załatwić w sprawie szkoły Kamila, zapisać się na mieszkanie, i co tam jeszcze trzeba się dowiedzieć, co załatwić, co zabrać, gdzie zgłosić.
Nie zabieram ze sobą robótek, haftować nie mogę, frywolitka, szydełko też odpadają. A wstążki to za duży kłopot- zabieram książki :D Zamieszkam przez ten czas u starszego małżeństwa- Polaków- nie maja internetu, więc odpocznę :D
Będę się czuła jak ponad 20 lat temu ;)
Jestem już spakowana, ale ciągle się czymś denerwuje. Wczoraj zrobiłam dwukolorową różę, dzisiaj kwiat jabłoni..
Tymi moimi tworami na chwilę się z Wami żegnam, i liczę po cichutku, że nie zapomnicie o mnie.
Do zobaczenia :*