Po poprzednim smutnym poście, mam lepsze wieści (jeszcze boję się napisać, ze wspaniałe).
Czipsa chyba wraca do zdrowia. W każdym razie nerki pracują, nie wiadomo jeszcze co z jelitami.
Dzisiaj stanęła już na łapki i wieczorem nawet wyszła na 3 minutowy spacer w swoim ubranku :D
Pije i nawet troszkę je co ogromnie cieszy. Rana pooperacyjna się goi...
Jutro kolejna dawka zastrzyków i kroplówka, i dowiemy się co dalej.
Dzisiaj po powrocie od weterynarza czekała mnie również inna bardzo miła niespodzianka, którą sprawiła mi Iza :D
Izunia bardzo Ci dziękuję, ze pomyślałaś o mnie, i zrobiłaś tak wspaniałą karteczkę na urodziny :)
Piękna i jak smakowicie wygląda, prawda??
Iza jeszcze raz bardzo Ci dziękuje :*
Zostały mi też do pokazania moje kolejne zapasy na zimę, teraz chyba tylko buraczki, potem kapusta mi została , a może jeszcze pomidorki, a może jeszcze coś... kto wie ;)
Fasolka szparagowa na zimę...ale nie tylko, bo zawsze połowę, no może mniej niż połowę zjadają zanim powkładam do słoiczków. Tak, ze dobra na zimno, na ciepło, na świeżo i ze słoików- jednym słowem uniwersalna.
Przepis znalazłam kiedyś wśród przepisów internetowych, ale dzisiaj już nie pamiętam gdzie był :(
Ja nie lubię fasoli, ale dzieci mówią, ze smakuje podobnie do ryby po grecku, więc taka alternatywa dla osób które nie przepadają za rybami.
Przepis na ta fasolkę dorzuciłam tutaj
Zrobiłam jeszcze ok 30 słoików korniszonów, bo wydawało mi się, że zrobiłam ich w tym roku mało :(- i chyba jest mało
A resztę ogórków wrzuciłam do glinianego garnka i się kiszą. Część przeniosę do słoików, większe zetrę na przecier.
Chyba tych kulinarnych postów macie też dosyć, więc jutro pokaże coś bardziej ... robótkowego.
Zostawiam pozdrowienia i znikam na Wasze blogi, nadrobić trochę zaległości ;)
Buziaczki :*