Notorycznie, chronicznie, cięgle brakuje mi czasu...
Nie powinnam narzekać, ale kurcze każdy sobie myśli, że jak sobie ktoś tak siedzi w domu, nie pracuje, to ma super extra i w ogóle nic tylko odpoczywa, otóż nie...
No chociażby z ostatnich tygodni napiszę Wam rozkład mojego dnia.
Niedziela- Adrian idzie na noc do pracy, czyli szybka kolacja, jemu szykowanie jedzenia na noc do pracy, o 21 jedzie... Zanim się wszyscy wyszykują i pójdą spać, to tak już minimum w dobrym układzie jak kładę się po 1, wstaję po 4 bo dziewczyny jadą do pracy na 6, wraca po 6 Adrian, i mija się w drzwiach z Kamilem który jedzie do szkoły... Więc szykuję Adrianowi śniadanie, potem on idzie spać ja sprzątam, gotuję obiad, wraca Kamil po 15...budzę Adriana daję im obiad, dziewczyny wracają po 18...Adrian zaczyna szykować się na noc...i tak w koło. Śniadania, obiady kolacje, pranie, sprzątanie... W tym tygodniu było tak, że na szczęście cała trójka do pracy chodziła na 14, ale wracają koło 23... robię im coś na ciepło, bo spory kawałek jada na rowerach więc wracają zmarznięci. Zjedzą , siadają i opowiadają... no tak koło 2 w nocy już śpią, więc i ja mogę iść spać, rano mam trochę więcej snu bo do 5:30...i się zaczyna, Kamilowi śniadanie, dla reszty śniadanie, szybki obiad, jedzenie do pracy, oni jada, wraca Kamil... Więcej nie muszę pisać chyba. Niech nikt mi nie mówi ze w domu się nudzi, bo nie uwierzę. I teraz dopiero widzę, ile ja miałam wolnego czasu jak wszyscy razem chodzili do szkoły na jedną godzinę, i o tej samej wracali, ale też wtedy miałam więcej czasu na inne drobne przyjemności typu książki, wiersze, haftowanie.
Teraz jak kania dżdżu spragniona jestem świąt, i tego, ze wszyscy będą w domu, i może raz się w końcu wyśpię.
A do tego wszystkiego popsuł mi się smartphone, muszę kupić nowy, bez niego się czuję jak bez ręki, internet działa jakby chciał a nie mógł, laptop też staje okoniem....chyba jestem uzależniona, albo czasy takie , ze bez internetu ani rusz???
Skoro się już wyżaliłam, to mogę pokazać co w tych skrawkach wolnego czasu udało mi się zrobić, na raty, bo na raty,ale się udało ;)
Te dwie były pierwsze-
a później dorobiłam im kolejne- tutaj całość
Zrobiłam też kolejne karteczki, pokaże od razu, bo nie wiem kiedy znów znajdę czas by wejść na bloga
I jeszcze kilka bardziej szczegółowych zdjęć -
No i to by było na tyle dzisiaj.
A jak ktoś ma przepis na rozciągnięcie dobry, to ja poproszę o wskazówki ;)
Pozdrawiam cieplutko !!!