Tytuł jaki dzisiejszej notce na blogu nadałam może się wydawać dziwny, ale jak napiszę...zrozumiecie ;)
Całą ta historyjka zadziała się dzięki, a może przez mojego męża.
Że On miewa dziwne pomysły, wypaczone poczucie humoru, to wiem o tym doskonale, koloryzuje fakty, czasem wymyśla nowe. Sama niekiedy dałam się nabrać, ale chwila zastanowienia, i moje myśli wracały na właściwy tor rozumowania, i co najwyżej się uśmiechałam pobłażliwie.
Będąc tam w Holandii nie jedną historyjką uraczył współpracowników, i to nie tylko tych polskiego pochodzenia. Zawsze mnie dziwiło, ze mu wierzą, ale to co się wydarzyło ostatnio przebiło wszystko co mógł kiedykolwiek wymyślić, i w co mu kiedykolwiek ktoś uwierzył.
Adrian (mój mąż) pracuje przy produkcji materacy między innymi. Pracują tam też panie które szyją na te materace powłoczki. Mają nici na szpulach. Adrian jedną taką szpulę kiedyś mi przywiózł, jeszcze z nićmi, a niedawno dowiedziałam się, ze są bardzo dobre jako rączki przy produkcji bukietów, bo bardzo kształtem przypominają mikrofony florystyczne.
Więc tak w trakcie rozmowy z nim kiedyś wspomniałam, ze jeśli by taką szpulę znalazł, pustą, bo nici mi nie potrzebne mógłby mi przywieźć.
Zanim dokończyłam zdanie, on już pobiegł do owych Pań i powiedział, ze potrzebuje takie pozostałości po niciach.
Miłe panie obiecały uzbierać i mu dać. I uzbierały, dostałam 6 takich "rączek" ...
Niestety przekazując mu uzbierany dla mnie łup zapytały po co mu to w ogóle. Adrian jak to Adrian.
Zamiast normalnie powiedzieć co z tego bedę robiła, odpowiedział im, ze bedzie sobie robił kiełbasę, i właśnie w te tuby będzie nakładał mięso, na chudym trzonku będzie flak i w ten sposób będzie miał właśną wędlinę
Powiedział, zabrał szpule, wrócił do domu, jak wiecie zajął się remontem...i wyjechał...
Rozmawiam ja sobie z nim spokojnie po jego wyjeździe na skype, jak tam w pracy itd a tutaj nagle ktoś do niego przyszedł... Nie rozłączył się, więc byłam świadkiem całej rozmowy...
Otóż do mojego męża, przyjechały zapłakane koleżanki, i wyrażając zadowolenie z faktu, że wreszcie wrócił, dodały, że czekają na niego juz tak długo, bo on im do końca nie wyjaśnił jak się tą kiełbasę robi, i w sumie zmarnowały juz 5kg miesa...
Nie muszę chyba pisać, co w tamtym momencie poczułam, nie wiedziałam śmiać się czy płakać, co o nich myśleć, bo czegoś tak głupiego już na prawdę dawno nie słyszałam. Nie wiem czy autentycznie takie głupie, by uwierzyć w pierwszą lepszą wypowiedzianą przez faceta bajeczkę, czy tak naiwnie łatwowierne?
A Może jedno i drugie?? Do dzisiaj się zastanawiam. One zaś podobno są bardzo obrażone, i nigdy już ani jednej szpulki nie dostanę ;) I reasumując przez mojego męża ja jestem stratna w materiałach do bukietów, a panie nie zjedzą własnej kiełbaski, nie wspominając o straconych 5 kilogramach kulek szynkowych :D
Zmieniając temat chciałam wspomnieć, że drobiazgi ode mnie poleciały na aukcję
Dla Kacperka
Wysłałam tylko kilka drobiazgów
Te drobiazgi pokazywałam już wcześniej. Tak na szybko dorobiłam tylko spinkę-kokardkę
Żałuję tylko że to wszystko zostało wystawione razem, i szczerze wątpię czy znajdą się chętni :(
Mam Wam też do pokazania moje inne dzieło, takie dla mnie, ale nie będę Was dzisiaj zamęczała już.
Znikam do jutra... Dziękuję za odwiedzinki, za komentarze jeszcze bardziej dziękuję.
Pozdrawiam !!!