Obserwatorzy

sobota, 3 grudnia 2016

Brakuje mi czasu :(

Notorycznie, chronicznie, cięgle brakuje mi czasu...

Nie powinnam narzekać, ale kurcze każdy sobie myśli, że jak sobie ktoś tak siedzi w domu, nie pracuje, to ma super extra i w ogóle nic tylko odpoczywa, otóż nie...
No chociażby z ostatnich tygodni napiszę Wam rozkład mojego dnia.
Niedziela- Adrian idzie na noc do pracy, czyli szybka kolacja, jemu szykowanie jedzenia na noc do pracy, o 21 jedzie... Zanim się wszyscy wyszykują i pójdą spać, to tak już minimum w dobrym układzie jak kładę się po 1, wstaję po 4 bo dziewczyny jadą do pracy na 6, wraca po 6 Adrian, i mija się w drzwiach z Kamilem który jedzie do szkoły... Więc szykuję Adrianowi śniadanie, potem on idzie spać ja sprzątam, gotuję obiad, wraca Kamil po 15...budzę Adriana daję im obiad, dziewczyny wracają po 18...Adrian zaczyna szykować się na noc...i tak w koło. Śniadania, obiady kolacje, pranie, sprzątanie... W tym tygodniu było tak, że na szczęście cała trójka do pracy chodziła na 14, ale wracają koło 23... robię im coś na ciepło, bo spory kawałek jada na rowerach więc wracają zmarznięci. Zjedzą , siadają  i opowiadają... no tak koło 2 w nocy już śpią, więc i ja mogę iść spać, rano mam trochę więcej snu bo do 5:30...i się zaczyna, Kamilowi śniadanie, dla reszty śniadanie, szybki obiad, jedzenie do pracy, oni jada, wraca Kamil... Więcej nie muszę pisać chyba. Niech nikt mi nie mówi ze w domu się nudzi, bo nie uwierzę. I teraz dopiero widzę, ile ja miałam wolnego czasu jak wszyscy razem chodzili do szkoły na jedną godzinę, i o tej samej wracali, ale też wtedy miałam więcej czasu na inne drobne przyjemności typu książki, wiersze, haftowanie.

Teraz jak kania dżdżu spragniona jestem świąt, i tego, ze wszyscy będą w domu, i może raz się w końcu wyśpię.

A do tego wszystkiego popsuł mi się smartphone, muszę kupić nowy, bez niego się czuję jak bez ręki, internet działa jakby chciał a nie mógł, laptop też staje okoniem....chyba jestem uzależniona, albo czasy takie , ze bez internetu ani rusz???

Skoro się już wyżaliłam, to mogę pokazać co w tych skrawkach wolnego czasu udało mi się zrobić, na raty, bo na raty,ale się udało ;)

Te dwie były pierwsze-



a później dorobiłam im kolejne- tutaj całość 






Zrobiłam też kolejne karteczki, pokaże od razu, bo nie wiem kiedy znów znajdę czas by wejść na bloga 






I jeszcze kilka bardziej szczegółowych zdjęć -


















No i to by było na tyle dzisiaj.

A jak ktoś ma przepis na rozciągnięcie dobry, to ja poproszę o wskazówki ;)

Pozdrawiam cieplutko !!!

piątek, 18 listopada 2016

Moja kwiatowa girlanda

Witam cieplutko :)

Kilka razu siadałam do napisania tego posta, ale co zaczynałam pisać, to zawieszał mi się internet, w końcu dałam sobie spokój. Mam nadzieję, ze dzisiaj już pójdzie, póki co piszę, i nic się nie dzieje.


Wszędzie, dosłownie wszędzie, wszyscy pokazują cotton bals light.
I w sklepach są już nawet, i duże i małe, też mi się podobają ale skoro wszyscy takie mają, to przecież nie będę robiła. Dlaczego?? sama nie wiem.
W każdym razie, miałam w domu kilka rolek takiej siateczki jakiej używają florystki do ozdoby bukietów, i wymyśliłam, że można by spróbować zrobić zamiast  ball light - flower light...

Nie będę pisała jak mi wyszło,bo coś się zaczyna znów wieszać :( lepiej pokaże






Filmik też mam ;) Na nim lepiej widać-




No i mi zeszło na pisaniu prawie dwie godziny :(

Nie wiem czy to wina laptopa czy internetu, ale tak czy siak to meczy strasznie.

piątek, 11 listopada 2016

Nie bić..nie jestem karteczkowa ;)

Witam cieplutko :)

Od razu na wstępie mówię, żeby się cudów nie spodziewać, karteczki robię od przypadku do przypadku, jakie wyjdą takie mam, czasem lepiej czasem gorzej, ale...na moje potrzeby może wystarczy??

Zrobiłam dopiero  trzy, ale mam jeszcze co nieco do pokazania, więc myślę, że w między czasie powstaną kolejne.

Tak, że proszę się nie śmiać, bo o niebicie już prosiłam ;)

Ta była pierwsza, musiałam sobie przypomnieć z czym to się je, skleroza nie boli ..









Druga już z wianuszkiem szydełkowym -





I ostatnia-








A na króciutkim filmiku mam uwiecznione dwie ostatnie karteczki, chyba na filmikach wszystko lepiej widać 


Idę myśleć, co nowego stworzyć, bo mam pomysłów dużo, tylko teraz co z tego wybrać, złudzeń nie mam, że się nawet  połowy nie uda zrobić.


Miłego Świętowania.

Kotylion mam, zrobiony rok temu własnoręcznie ;)




czwartek, 10 listopada 2016

Szydełkowe drobiazgi.

Witam cieplutko, znów o tak później porze ;)

Wczoraj pokazałam frywolitkę, a dzisiaj czas na moje szydełkowe drobiazgi.
Postanowiłam zrobić w tym roku kilka kartek na święta, i umyśliłam, ze część z nich będzie ozdobiona własnie jakimś drobiazgiem szydełkowym.

Nie mogłam w sumie zdecydować co konkretnie na tych karteczkach chcę, i zrobiłam różne gwiazdki, bombki i wianuszki.













Już nawet mam dwie karteczki z tymi drobiazgami, pokaże je w następnym poście.
dzisiaj zmykam już spać, bo pobudka o 4...


środa, 9 listopada 2016

Powrót do frywolitki

Powrót bolesny, ale ..ale udany chyba jak na taką długą przerwę, co prawda im dalej w las tym ciemniej, w sensie takim że ostatni komplet z robionych ostatnio powinien wyjść znacznie lepiej,a wyszedł gorzej, i trudno, niech będzie że złej baletnicy itd.. Mi przeszkadzała nitka.
Metalizowana Nitka DMC ale o tym pod stosownym zdjęciem.

Aha! Póki pamiętam to jeszcze serdecznie dziękuję za komentarze, postaram się jutro na nie odpowiedzieć, a w ogóle strasznie się cieszę, że się Wam moje kwiatuszki podobają.

No to wracam do tematu-

Spróbowałam jak pisałam wcześniej haftować wolno bo wolno, ale się udało.
Zatem trzeba było sprawdzić nadgarstek przy frywolitce,

Na próbę zrobiłam kolczyka który za mną chodził już chyba ze dwa lata, od kiedy pierwszy raz ten wzór widziałam, a może i dłużej, bo ten czas tak dziwnie biegnie, że się gubię.






Oczywiście dorobiłam mu drugiego, żeby już był komplet i jeden kolczyk nie walał się po szafkach, bo nie lubię marnotrawstwa jakoś.



Nie powiem żebym popadła w hura optymizm widząc wszystkie niedociągnięcia, ale skoro już mi się udało tą zdrewniałą dłonią stworzyć coś, co można było pokazać ludziom na oczy, to zrobiłam sobie, i tylko sobie zakładkę, jak wiadomo zakładki to ja kocham, i ciągle mi mało, chyba mi je ktoś kradnie :( 


No i cóż...Córki kochane moje zabrały kolczyki do pracy, i jedna z pań współpracujących z moimi dziewczynami zapragnęła takich kolczyków dla córki...
srebrnych
Nie lubię robić niczego  za pieniądze, niczego sprzedawać, dlatego od razu powiedziałam, że nie, jednak Pani tak prosiła, tak za przeproszeniem truła Klaudynie cztery litery aż się zgodziłam, za taką drobną przysługę, jaką jest przekazanie paczuszki kuzynce. Chyba uczciwie.

Zapragnęła srebrnych, więc kupiłam srebrną metalizowaną nitkę DMC
Jak mniemam nie muszę Wam tłumaczyć jak się owa nitka zachowuje, tym co nie wiedzą napisze- rozwarstwia się, z jednej nitki robią się trzy, przeciera, i targa.

I  jak ja robię frywolitkę igłą, kilka razy przeciągnięta nitka staje się po prostu straszna, potwornie straszna.

Zrobić i uciągnąć porządne kółeczko graniczy bez mała z cudem, może czółenkami byłoby pięknie, igłą jest beznadziejnie.
Ale obiecałam to co robić, no każdy normalnie by powiedział, że zrobi może inny kolor, ale przecież nie ja.

No i zrobiłam kolczyki i wisior.




To zdjęcie robione w świetle żarówek


Musicie (ale nie koniecznie, żeby nie było, że zmuszam czy coś) uwierzyć mi na słowo- na żywo efekt był o wiele lepszy, pięknie się to wszystko mieniło, błyszczało, i Pani zadowolona, więc ja w sumie też, i dobrze, że mam to z głowy...

aha...mama zechciała mieć takie złote, nitkę już mam, chęci na robienie nie ;)


Jeszcze mogę pokazać filmik jaki stworzyły moje córki, Kogo bolą oczy uczciwie przestrzegam, niech lepiej nie ogląda- tak to zrobiły że oczopląs murowany  








A ja znikam, i do następnego napisania :D






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...